Jakąś niecałą godzinę temu wróciłam do domu.
Wstałam rano, ogarnęłam się i "w miasto". Musiałam załatwić kilka spraw, bank, zakupy i takie różne.
Oczywiście,że załatwiłam wszystko co trzeba.
Wiecie co robiłam wcześniej? Gdy miałam gdzieś wyjść, zadręczałam się myślami przed wyjściem, jak to będzie , w głowie milion scenariuszy, nie chciałam o tym myśleć i im bardziej nie chciałam, tym więcej myślałam... Poświęcę temu osobny watek pewnie, jak to jest z tym wypieraniem myśli...
Do rzeczy, jak już tak zadręczałam się "godzinami" przed wyjściem to jeszcze, gdy już wyszłam na klatkę schodową,zeszłam na parter i stoję... Stoję przed drzwiami i walczę z myślami. Dam radę? Nie dam rady? Dam? Nie dam?
Wiadomo, to tylko potęguje, było tak,że przez to "nakręcanie się" , zwyczajnie cofałam się do domu i tyle... Na szczęście to są pojedyncze przypadki, większość razy jednak wychodziłam, mimo wszystko, chociaż czułam się kiepsko (przez tą walkę w głowie,które potęgowała odczucia).
Jak jest dziś? Dziś się nad tym nie zastanawiam, nad tym jak to będzie, chociaż może wkradają się tego typu myśli,ale jakoś nie robią już na mnie specjalnego wrażenia. Rano wstaję i muszę wyjść? Ok. Wychodzę z domu, schodzę na parter , bywa,że zatrzymam się na chwilę przed drzwiami wyjściowymi,ale tylko po to żeby w myślach powiedzieć sobie coś dobrego, optymistycznego, np? Np. Jestem silna, dam radę i wychodzę, nie ma zbędnego zastanawiania się. To naprawdę pomaga, chociaż pewnie nie od razu się uda, dlaczego? Bo jesteśmy przyzwyczajeni do pewnego toku myślenia, do czarnych scenariuszy itd.
Dałam dziś radę, w banku wysiedziałam sobie grzecznie, chociaż miałam wrażenie,że źle widzę... No cóż, jak sobie to tłumaczyłam? Adrenalinka mi skoczyła ;-)
Byłam w pepco, tak znowu, tym razem jednak nie straciłam dużo, kupiłam drewniane ozdoby świąteczne, może się tutaj z Wami nimi podzielę. Skoro to mój "pamiętnik" to czemu ,nie? ;-)
Hmm może jakieś podsumowanie? Wczoraj wieczorem "umierałam" , dziś od rana biegałam po mieście, sama, bez towarzystwa.
Nie poddam się, chociaż czasami upadam na kolana i wyję...
Aa i jeszcze jedno, wczoraj udało mi się odkręcić Hydroksyzynę i wzięłam sobie 2 łyżeczki, spałam dobrze.
To tyle na teraz. Wysyłam uśmiech :)
Bardzo dobry dzień, te przesiedziane w domu zawsze nas pogrążają, a takie jak Twój dają siłę i satysfakcję. Brawo Ty!
OdpowiedzUsuń