Translate

wtorek, 17 listopada 2015

Poszłam za ciosem.

Wczorajszy dzień był jakby przełomowy, chociaż nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca...

Dziś poszłam za ciosem, chociaż na początku bolało...

Walka z myślami.
Planowałam sobie ,że dziś pójdę do rosmana , promocje -49% kobiety wiedzą o czym mówię! ;-)
Planowałam pójść też do Pepco, do piekarni, do biedronki.

Nadszedł moment, kiedy trzeba wyjść... W głowie zaczęła się walka, zaczęło się od myśli typu, sama mam iść taki kawał drogi? A może dam sobie spokój z tymi zakupami w pepco czy rosmanie? Może poproszę mojego kochanego żeby jutro przed pracą kupił mi w rosmanie to po co chciałam pójść... Może pójdę tylko do pepco? Pada deszcz... Może sobie odpuszczę? Może pójdę tylko do biedronki? Ale może pójdę do tej która jest dalej... To będzie jakiś krok do przodu... Do biedronki,która jest 200 metrów od mojego domu nie pójdę, tzn. poszłabym w jedną stronę, a w drugą ? Wracając trzeba przejść na drugą stronę przez ulicę na której nic nie widać jak jeżdżą auta od lewej strony.. Zawsze się boję tamtędy przechodzić, a jak będę miała jazdy to jak ja tamtędy przejdę? Jeszcze mnie coś rozjedzie... a do pasów jest zbyt daleko, musiałabym zrobić koło... Przecież nie będę robiła koła... W między czasie napisałam do kumpeli smsa czy może nie chce się ze mną przejść do centrum. Nie chciała bo pada, może iść ze mną jutro... Jutro... A ja przecież muszę wyjść dziś! Chcę iść za ciosem.
Ubrałam się, wzięłam parasol ,zeszłam na dół, wyszłam przed dom...
Idę... Idę... Chociaż do końca jeszcze nie wiem gdzie, wyszłam z myślą,że pójdę do centrum. Nagle stwierdziłam,że jednak nie... Pójdę do biedronki i do domu ( do tej biedronki,która jest dalej). Nie chciałam się poddawać... Za dłuższą chwilę postanowiłam,że idę do centrum... Chcę spróbować... Chcę dać radę, to tylko złe myśli robią ze mną co chcą bo ich słucham/nimi się kieruję.

Poszłam... Szłam z typowymi objawami... Nie mogłam się skoncentrować, skupiałam się na tym żeby jakiś samochód mnie nie rozjechał przechodząc przez ulicę + te lęki + to napięcie... Niefajnie,ale idę!
Droga do samego rosmana była trochę nieprzyjemna... Nie wchodziłam od razu , zatrzymałam się na chwilę... Poczułam się bezpieczna? Zatrzymałam ten sznur myśli?
Po zakupach w rosmanie poszło z górki... Poszłam do pepco, w pepco szał zakupowy... "Śmigałam" sobie od regału do regału, oglądałam wszystko co chciałam... Wyobraźcie sobie. Normalny ,zdrowy człowiek ,cofnij... Normalny człowiek bez tych zaburzeń! :)
Zrobiłam też zakupy w biedronce... Byłam w piekarni, byłam tam gdzie chciałam.

Recepta? Musimy wychodzić... Musimy sobie tłumaczyć... Nie możemy ulegać myślom "zaraz padnę" , dlaczego? Wyobrażamy sobie ,że możemy paść... Nie dość,że się boimy to jeszcze sobie to wyobrażamy... Nie brzmi to dobrze, prawda? Im bardziej się nakręcamy tym czujemy się gorzej... Nasze myśli idą w parze z wyobraźnią - przeraża nas ten obraz. Z nami nie dzieje się nic złego... Sami chociaż tego nie chcemy... Walczymy...

Być może notka chaotyczna,ale piszę "na świeżo". Muszę sobie poukładać w głowie to co myślę... Mam wrażenie,że jestem w punkcie ,w którym zaczynam rozumieć ,że sama chociaż tego nie chcę robię sobie krzywdę... Wy robicie to samo, nieświadomie... Bo przecież nie chcemy się tak źle czuć...
Kochani, mam nadzieję,że to droga ku lepszemu. Życzę Wam żebyście poczuli to samo. Nie przyjdzie to od razu,ale ... Od wczoraj mam poczucie,że można z tego wyjść... Wcześniej miałam tylko nadzieję...
Dzielę się tym z Wami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz