Translate

czwartek, 17 grudnia 2015

Liczba wyświetlen 555



Dobrze,że nie 666? ;-)
Zresztą żadna różnica.

***

Kiepskie dni , objawy nerwicowe tu,objawy nerwicowe tam, jednak nie poddaję się. Co to znaczy?
Kiedyś było tak,że jeśli atakowały mnie objawy to unikałam jakiegokolwiek wyjścia z domu, nie było po prostu o tym mowy... Zamykałam się w domu.. Pamiętam były czasy kiedy wychodziłam tylko i wyłącznie na kilka minut dziennie... Były też dni kiedy nie musiałam wyjść z psem bo ktoś mnie wyręczył,a wtedy? A wtedy cały dzień w domu. Co więcej , byłam zadowolona,że nie muszę wychodzić i się "męczyć"! Jaki to był ogromny błąd...

Generalnie kilka ładnych lat przeleciało mi przez palce, kilka ładnych lat dosłownie przesiedziałam w domu, w swoim pokoju. Nie żyłam,wegetowałam. Przeraża mnie to. Przeraża mnie fakt ile dni zmarnowałam, ile mogłam zrobić, ile mogłam osiągnąć...

Być może poświęcę temu osobną notkę, chcecie opowieści? Tego jak to wszystko się zaczęło?


Byłam dziś na zakupach tu i tam...
Załatwiłam wszystko co miałam do załatwienia, wszędzie sama. Staje się to normalnością w jakim stopniu.

Wcześniej zazdrościłam ludziom,którzy wychodzą sami z domu i załatwiają co mają do załatwienia...
Dla nich to było/jest takie oczywiste...


Postępy ogromne, łaknę więcej, dam radę. 
Jestem silna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz