Translate

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Nie ufam lekarzom.


Brałam antybiotyk przez 7 dni, nie przyniósł żadnej ulgi jeśli chodzi o moje gardło, na gardło go brałam.
Nawet jestem zdania,że zrobiło się gorzej niż było. Nie chciałam czekać i pojechałam  wczoraj na "pomoc doraźną". Przyjmował starszy pan, ciągnął za sobą jedną nogę jak szedł, a gdy do niego coś mówiłam to czasami niedosłyszał. Opowiedziałam mu w skrócie o co chodzi,że biorę ten antybiotyk ,a gardło wygląda jak wygląda, a to już 7 dzień antybiotyku. Popytał czy gorączkuje itd. osłuchał mnie ,sprawdził gardło niedokładnie,  zaczął coś wypisywać i mówić o jakichś tabletkach pod język bez recepty  + to co wypisuje, podał nazwę. Siedzę... On wypisuje, zaznacza coś w komputerze. Po czym pytam go czy to co wypisuje to antybiotyk - TAK.
Więc pytam co z tym ,który biorę (pokazałam mu go), odpowiedział krótko,że skoro nic nie pomógł no to nie brać bo nie ma sensu.
Wyjaśnił jak brać ten nowy antybiotyk i to tyle. Poszłam od razu do szpitalnej apteki popytać coś więcej o ten antybiotyk i spytać o cenę (z lekarzem ciężko było się dogadać, co chwilę musiałam podnosić głos bo nie dosłyszał i czułam się poirytowana). Plus oczywiście miałam wrażenie,że wszyscy mnie na poczekalni słyszą.

Miła pani w aptece wyjaśniła mi co nieco, pokazałam antybiotyk ,który brałam 7 dni,a pani stwierdziła,że sama go kiedyś miała i nie pomógł i generalnie na wielu ludzi zwyczajnie nie działa.

Jakoś do końca nie byłam przekonana tym nowym antybiotykiem,wahałam się czy wykupić czy najpierw iść jeszcze do mojej rodzinnej pani doktor na drugi dzień. Z racji tego,że antybiotyk kosztował niecałe 6 zł, kupiłam. Jednak nie wzięłam go wieczorem, nie byłam przekonana na jakiej podstawie oni mi przepisują te antybiotyki, w sumie ten drugi, skoro to nie angina? Właściwie nikt konkretnie nie powiedział co to. 
Nie mam żadnej gorączki.

Wieczorem wypiłam mleko z czosnkiem , a dziś rano zadzwoniłam się zarejestrować do lekarza. Niestety albo i stety nie dostałam się do mojego lekarza bo był już komplet pacjentów na dany dzień. Pani zaproponowała mi lekarza (inną panią doktor ,która przyjmuje po południu), w ostateczności zapisałam się na wizytę po południu, właśnie do tej pani doktor.
Poszłam sama, mimo,że kilka  dni sama nie wychodziłam, czułam się troszkę obco, czasami pojawiały się jakieś "jazdy",ale szłam. Pani doktor okazała się przemiła! Przedstawiłam sytuację, powiedziałam,że jeden antybiotyk brałam 7 dni, nic nie pomógł, gardło nadal wygląda jak wyglądało i wczoraj dostałam kolejny antybiotyk od innego lekarza i nie wiem czy go brać, powiedziałam,że nie jestem przekonana czy jest taka potrzeba i przyszłam to skonsultować.
Generalnie jestem sceptycznie nastawiona do antybiotyków, uważam,że antybiotyk jest potrzebny, gdy faktycznie jest taka potrzeba,a nie przepisywany na ślepo... Powtórzę to setny raz, uważam,że lekarze przepisują antybiotyki lekką ręką... 
Do rzeczy, pani doktor popytała czy mam gorączkę, kiedy to gardło boli (najbardziej rano,ale od razu jej powiedziałam,że to pewnie po nocy? Wysuszone).
Sprawdziła mi to gardło i stwierdziła,że jest przekrwione,ale ona nie widzi podstaw do antybiotyku!
A dzień wcześniej inny lekarz mi przepisał kolejny, silniejszy od poprzedniego. 
O co chodzi?

Spytałam panią doktor czy może jakieś przeciwzapalne? Kupiłam 
Strepsils ten silniejszy jakieś 3 dni temu,  lekko zdenerwowana tym,że truję się antybiotykiem
i nie ma żadnej poprawy brrr! 
Pani doktor powiedziała,że mam pić dużo płynów i po prostu być cierpliwa.
Mówiła coś o zdrowym podejściu do całej sytuacji. Właśnie o tym wypisywaniu antybiotyków, mówiła,że są ludzie,którzy przychodzą i po prostu chcą antybiotyk.
No cóż...
Przepisała mi coś do płukania gardła w razie czego,ale powiedziała,że to nie jest konieczne,że szkoda pieniędzy, no ale jak będę chciała to mogę wykupić. Porozmawiałam z nią chwilkę, co ważne, ona jedyna obejrzała mi to gardło jak trzeba! Włożyła mi ten nieprzyjemny patyk i sprawdziła gardło, a nie rzuciła okiem.

Ręce mi opadają. 

Leczę się dalej syropem z cebuli , mlekiem z czosnkiem i strepsils ! ;-) Mam nadzieję,że w końcu mi minie. 
Nie muszę mówić,że jestem poirytowana tą całą sytuacją?

***

Jeszcze kilka słów o tytule. Nie chodzi tylko o jedną, tą sytuację. Podobnych sytuacji miałam już kilka. Oczywiście każdy się może pomylić, tego nie podważam.
Chodzi mi o podejście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz