Translate

czwartek, 18 lutego 2016

10km



Może uda mi się dziś napisać dłuższą notkę, co istotniejsze, jakoś przelać myśli.
Włączyłam jakąś płytę teściową, z muzyką jakby hmm powiedzmy,że ma ona na celu wyciszać, relaksować? No chyba.

Przeszłam dziś 10km.
10 km przemierzając ulice miasta, którego nie znam tak na prawdę.
Dziś się nie zgubiłam, o dziwo. Wczoraj troszkę zbłądziłam,ale od czego są ludzie,których mijamy? Zawsze można spytać o drogę.
Nie dociera do mnie to czego dziś dokonałam. Dotrze może później. Przeszłam kawał drogi... Wracając do domu czułam się bardziej niepewnie , napięcie, uczucie "jakbym wypiła" tzn.brak takiej rześkości umysłu, tak to nazwę.
Czasami było tak,że zatrzymywałam się na chwilę... A gdy to robiłam, miałam wrażenie,że nogi mi się uginają,że... jak to nazwać? Każdy bodziec po prostu czułam nad wyraz... Powtarzałam sobie,że to moja wyobraźnia, bo tak było... Czułam się gorzej, np. sytuacja z tymi nogami,które niby się uginały... Wyobraziłam sobie ,że mogę upaść, że upadam i co dalej, w ułamku sekund, wyobraziłam sobie swój upadek, zbiegowisko, szpital, pomyślałam co będzie? Mam dowód ,w dowodzie inne miasto, tutaj nikt mnie nie zna, jak powiadomią kogoś bliskiego? 
Nic się nie działo wielkiego... Napięcie jak to wczorajsze czy tam przedwczorajsze, czy też sprzed tygodnia,ale reakcja ta sama... Oczami wyobraźni pisany czarny scenariusz.
Co za tym idzie... Wyobrażając sobie ten upadek, szpital czy co tam jeszcze, zaczynamy się tego bać... co za tym idzie nakręcamy się dalej i czujemy się jeszcze gorzej... Błędne koło, oho... Na tym to polega. Przykłady mamy na co dzień. 

Byłam dziś w wielu sklepach, zaliczyłam herbatę u przyszłej teściowej. 
Dotarłam do domu , z trochę poszarpanymi nerwami, a może raczej zmęczona z napięciem jakimś tam,ale dałam radę... Inaczej się nie da.
Poczułam się silniejsza.
Jestem silna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz