Translate

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Wielka zmiana - nowe życie

Przeprowadziłam się. 
Wielka zmiana , wielkie przeżycie.
Ogromny stres,napięcie, niepewność, mogłabym wymieniać.

Minęło kilka dni, drugiego dnia pękłam.
Strasznie się bałam. Co jeśli nie dam rady tutaj? Co jeśli mój facet się rozczaruje? Zawiedzie, zmieni zdanie? Zrezygnuje? Będzie żałował? Chyba tego ostatniego bałam się najbardziej i w sumie nadal siedzi gdzieś tam mi to w głowie.
Widywaliśmy się od lat "od święta", 2 -3 razy w miesiącu po 2-3 dni, oczywiście bywało,że widzieliśmy się na dłużej, chociażby wyjazd na urlop. Do czego zmierzam? Do tego,że widział co się ze mną dzieje hmm widział to "przez chwilę". Nie był ze mną na co dzień, nie widział tego cierpienia na co dzień, nie miał mnie na co dzień... Przesadzam?
Nagle jestem tutaj, ma mnie na co dzień, ma mnie przy sobie... No właśnie. Teraz pisząc to wszystko zauważyłam ,że moje zamartwianie się jest "nad wyraz".
Znamy się jakieś 9 lat? Od kilku lat jesteśmy razem, w zasadzie był ze mną "duchowo" praktycznie odkąd się to wszystko zaczęło. Wiedział co się dzieje, jest jedyną osobą, która wie o mnie tyle...wie o mnie praktycznie wszystko. Zaufałam mu, bardzo, jest pierwszą osobą w moim życiu, z którą zaczęłam "rozmawiać" o wszystkim, o moich problemach, o życiu, jest pierwszą osobą przed którą się otworzyłam. 
Kocham Go. Może dlatego się boję? Może nie chcę go zawieść?
Boję się,że będzie to dla niego męczące (mój problem, moje objawy, nerwica).
To jest taka walka w mojej głowie... 

Mówię , gdy się czegoś boję, mówię ,gdy boję się,że nie dam rady , mówię czym się stresuje  - pomaga. A najbardziej to kiedy on mnie uspokaja, kiedy mówi,że mnie kocha i poradzimy sobie. Kiedy mówi,że to mój dom... 

Mam cudownego faceta, który zawsze o mnie walczył... 

****

Wczoraj wieczorem kilka razy przeskoczyło mi serce. Przestraszyłam się.
Był spokój od jakiegoś miesiąca, a tu nagle... 


Idę dalej do przodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz