Translate

czwartek, 25 lutego 2016

Dzieje się.


Wczoraj cały dzień poza domem. Większość dnia spędzona w pociągach, kolejkach.
Załatwiliśmy co mieliśmy do załatwienia, późnym wieczorem przyjechaliśmy do domu. Jeszcze sprzątałam, mimo,że padałam na twarz, chciałam napisać ryj...
Dziś miała wpaść teściowa (i wpadła) , dlatego wczoraj chciałam jeszcze ogarnąć mieszkanie.
Dziś stres. Sytuacje trudne, stresujące. 
On - ten najważniejszy.
Powiedział dziś do mnie,że on się stresuje,a co dopiero ja muszę czuć. 
Posprzeczaliśmy się, powodem teściowa? Wcześniej nie marudziłam,ale chyba zaczynam...
Teściowe z kawałów ?

Teściowa siedziała u nas pół dnia, ok, szkoda tylko,że tyle nerwów to nas kosztowało.
Z jednej strony ją rozumiem, a z drugiej uważam,że próbuje grać w jakąś grę? Źle to ujęłam. Nie to miałam na myśli, trudno.
Gdy wyszła, my wyszliśmy na zakupy, lodówka świeciła pustkami. W biedronce zdążyliśmy się posprzeczać, miałam w sobie takie "ciśnienie" ,że miałam dosyć, nawet nie interesowali mnie ludzie dookoła.
Wyszliśmy, poszliśmy do domu, w drodze spytałam czy zrobimy sobie jakiś spacer.
Zaniósł zakupy, wyszliśmy się przejść. Podczas spaceru porozmawialiśmy, dosyć głośno być może momentami,ale sytuacja... 
W pewnym momencie zatrzymał mnie, przytulił... Porozmawialiśmy spokojnie.


Wierzę,że jakoś damy radę. Musimy. W sumie jestem pewna... 
Chaotycznie. 
Cóż.

W drodze do domu czułam jak we łbie mi wszystko wiruje, "szłam bo szłam". miałam wrażenie ,że buja mną. 
Dobrze,że mam Go przy sobie.

Prysznic? Tak, tego mi potrzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz